sobota, 3 listopada 2012

R.7

Był to Toby. Moja przeszłość wróciła, a miałam nadzieję, że tego nie zrobi. Może ta przeprowadzka jednak nie jest taka zła? 
Hmm... Od czego by tu zacząć. Jakiś rok lub dwa lata temu byłam koszmarna. Cały czas opuszczałam szkołę, paliłam, jarałam i robiłam jeszcze wiele innych rzeczy o których nie chcę wspominać. Przyczyną tego wszystkiego był oczywiście Toby. Przez ten okres nie słuchałam nikogo nawet Kat. Było ze mną źle i to bardzo, tak źle, że pewnego razu wylądowałam w szpitalu reanimowana po narkotykach. W tamtej chwili postanowiłam z tym skończyć. Toby również po tamtym incydencie wyjechał do rodziny i nie dawał znaku życia, aż do teraz. Po co on przyjechał? 
-Co ty tu robisz?!
-Ciebie też miło widzieć. 
-Ja mówię serio, co tutaj robisz?
-Stęskniłem się za tobą.
-Ta jasne. 
-Tak trudno Ci w to uwierzyć?
-Tak. Dziwisz mi się? Odkąd byłam w szpitalu przez Ciebie nie dałeś znaku życia! Od tak sobie wyjechałeś i nawet nie sprawdziłeś jak się czuję, i czy wszystko ze mną okej. 
-Wiem. Spanikowałem. Nie możesz być o to zła. 
-Mogę i jestem. A teraz wynoś się z mojego domu i nigdy tu nie wracaj! Nie chcę Cię widzieć na oczy i  mieć w swoim życiu! Jasne?! 
-Żartujesz?
-Nie. Jestem seryjnie poważna. Wynoś się! 
-Dobrze, dobrze. Już wychodzę, ale jeszcze się odezwę. 
-Mam nadzieje, że nie. 
Zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem i to dosłownie.
-Dlaczego go tutaj wpuściłaś?!
-Nie wiedziałam, że to on. Gdybym wiedziała to bym nie otwierała tych drzwi. Dobrze się panienka czuje?
-Tak. Nie. Nie wiem. Muszę się położyć, a i nikomu nie mów o tym, co tu zaszło.
-Dobrze. 
Poszłam do swojego pokoju i się położyłam. Miałam nadzieję, że szybko usnę i tak się stało. 
Niestety obudził mnie telefon w środku nocy. Dzwonił ktoś z nieznanego numeru. Okazało się, że to Toby. Myślałam, że mnie zaraz coś trafi. Jak tylko usłyszałam jego głos w słuchawce od razu się rozłączyłam. Chciałam jak najszybciej zapomnieć o tym dniu i pójść spać. Jutro muszę iść jeszcze do szkoły, a weekend planuję spędzić tylko z Chris'em. Jak ja mam mu powiedzieć o Toby'm? 

Poranek. 06:00

Mój budzik dzisiaj był wyjątkowo głośny, a zarazem skuteczny. Na telefonie miałam chyba z dziesięć nieodebranych połączeń. Dzisiaj nie miałam ochoty nigdzie wychodzić, ale niestety musiałam. Szkoła na mnie czeka. Moi rodzice dzisiaj na całe szczęście nie byli obecni na śniadaniu. Słyszałam coś, że podobno mają polecieć na weekend do Nowego Yorku załatwić coś w związku z mieszkaniem.
W drodze do szkoły miałam tylko nadzieję, że nie natknę się na Toby'ego. Cały dzień się dzisiaj ciągnął.
Rozmawiałam z Kat...
-Hej! Coś się stało? 
-Tak i ma na imię Toby.
-Co? To ten, o którym myślę?
-Tak. 
-Czego chciał?
-Nie wiem jak spytałam, dlaczego wrócił to powiedział, że się stęsknił, a ja go wyrzuciłam z domu. Potem jeszcze dzwonił do mnie parę razy jak spałam.
-Powiedziałaś o tym Chris'owi?
-Nie. Jeszcze nie. Nie wiem jak mam mu o tym powiedzieć. 
-Najlepiej zacznij od samego początku. Tylko musisz być całkowicie z nim szczera,
-Wiem. Powiedz mi, co ja bym bez Ciebie zrobiła?
-Nie wiem.
 Pod koniec lekcji porozmawiam z Chris'em, a następnie z Dorotą i ojcem.

***

-Cece już zdecydowałem o tym czy nasza córka pojedzie z nami. Wiem, że miałem zrobić to tydzień przed naszym wyjazdem, ale zrobiłem to dzisiaj.
-To znaczy, że z nami jedzie, tak?
-Nie. 
-Co?!! Jak to nie? Sądziłam, że nie zgodzisz się na ten idiotyczny pomysł. 
-To źle myślałaś. Przemyślałem to i tak będzie lepiej. Skończy tutaj szkołę i jeżeli będzie chciała to przeniesie się do Nowego Yorku, a jak nie to zostanie tutaj. Niedługo skończy osiemnaście lat i będzie pełnoletnia, więc pozwólmy jej samej zacząć decydować o swoim życiu.
-To jest nadal mała dziewczynka, którą trzeba się zająć. Nie pamiętasz już, co ona wyprawiała z tym całym Toby'm?! Dopiero po wizycie w szpitalu się zmieniła. Co jeżeli ponownie zacznie się tak zachowywać? Co wtedy zrobisz? Co?
-Nie przesadzaj to było dwa lata temu. Teraz jest mądrzejsza i wie, co robi. W dodatku jest Dorota, Kat i Chris. Oni się nią zajmą zobaczysz. Za bardzo się przejmujesz. Zaufaj jej! To w końcu twoja córka.
-Dobrze. Zobaczymy. Jak chcesz. Niech tutaj zostanie, ale słyszałam, że Toby wrócił i podobno ma zostać na dłużej. Oby nie wyszły z tego jakieś kłopoty. Mam nadzieję, że masz rację. 

***

-Hej, Chris! Możemy porozmawiać?
-Hej, Tak możemy, a o czym?
-Zobaczysz. Spotkamy się u Ciebie po szkole?
-Tak, jasne. Do zobaczenia.
-Pa. - Pocałowałam, go na pożegnanie i poszłam do samochodu. 
Po powrocie do domu od razu poszłam do siebie, aby zostawić rzeczy, a następnie poszłam do kuchni, gdzie zastałam Will'a.
-Coś się stało?
-Dlaczego od razu miało by się coś stać? Nie mogę siedzieć w kuchni?
-Nie. Nie to miałam na myśli. Tylko po prostu masz taką minę, że aż strach się zapytać, co się stało.
-Och... Możesz usiąść? Musimy porozmawiać. 
-Tak, jasne. Tylko nie za długo ponieważ już się umówiłam i nie mam za bardzo czasu. 
-Oczywiście. Chciałem porozmawiać o twoim zostaniu tutaj.
-Już podjąłeś decyzję? 
-Tak.Postanowiłem, że...
-Że? Możesz to powiedzieć?
-Tak. Postanowiłem, że możesz tu zostać z Dorotą.
-Dziękuję Ci!!!! Jesteś najlepszy!!!
-Jest coś jeszcze. Masz do nas dzwonić i nas odwiedzać oraz twoja mama powiedziała mi, że Toby wrócił i mam nadzieję, że nie masz z nim nic wspólnego. 
-Wiem o tym, że wrócił i gdy tylko go zobaczyłam od razu, go wyrzuciłam i powiedziałam mu, że nie chcę go znać. 
-To dobrze i mam nadzieję, że tak pozostanie. Ufam Ci i chcę, aby tak pozostało. Jeżeli mnie zawiedziesz przeprowadzasz się do nas do Nowego Yorku. 
-Dobrze. Mogę już iść? Umówiłam się z Chris'em. Muszę mu powiedzieć o Toby'm i o tym wszystkim. Życz mi powodzenia. Pa.
Po trzydziestu minutach byłam już u niego. 
-Hej!
-Hej! Możemy porozmawiać na osobności?
-Tak. Chodź do mnie. 
-Mam nadzieję, że to, co Ci powiem nie zmieni nic między nami. 
-Coś się stało?
-Hmm... Moja przeszłość wróciła i ma na imię Toby. Może lepiej usiądź, bo to trochę zajmie. 
Jakieś dwa lata temu byłam z chłopakiem o imieniu Toby. Był i jest to chłopak, który powinien się nazywać "kłopot". Przez niego wpadłam w złe towarzystwo. Zaczęły się ciągłe wagary, picie alkoholu, jaranie oraz kłopoty z prawem. Ja nic nie robiłam, ale to nie miało znaczenia, bo o wszystkim wiedziałam. Przez ten okres nikogo nie słuchałam i miałam kłopoty. Pewnego razu po imprezie zabrała mnie karetka i byłam reanimowana oraz zrobili mi płukanie żołądka. W tamtej chwili życie przeleciało mi przed oczami, a Toby wyjechał i nigdy więcej się nie pojawił, ani nie odezwał, aż do wczoraj. Był u mnie wieczorem, ale od razu go wyrzuciłam. Nie chcę mieć nic z nim wspólnego, ani z tamtym życiem. Co ja mam teraz zrobić?
-Dobrze, że mi o tym powiedziałaś. Coś wymyślimy. Razem.
-Cieszę się, że powiedziałeś "razem". Och... Zapomniałabym. Rozmawiałam z Will'em i zostaję w Atlancie. 
-To fantastycznie.
Następnie siedzieliśmy we dwoje jeszcze chyba z trzy godziny i rozmawialiśmy. Późnym popołudniem Chris odprowadził mnie do domu i chwilę jeszcze posiedział u mnie, a potem poszedł. Ja po całym tym dniu poszłam spać od razu po jego wyjściu. 

2 komentarze:

  1. Jej ! Nina zostaje :D
    Nie ogarniam tego Toby'ego... Najpierw znika bez niczego i nagle po kilku latach się pojawia... Już go nie lubię. I mam nadzieję że Chris'owi naprawdę nie będzie to przeszkadzać.
    Hmmm co jeszcze... Czekam na konfrontacje Chris'a i Toby'ego ewentualnie Niny i Toby'ego ;p
    Podsumowując rozdział bardzo fajny czekam na nn. ;)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie na nn :
    http://historiadamaris152.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Według mnie Toby ma w sobie trochę tej tajemniczości coś mi się wydaje że coś się stanie :p Zapraszam do siebie www.dziwne-sprawy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń