piątek, 2 listopada 2012

R.6

-Pobudka panienko Nino! Czas wstawać do szkoły.
-Co? Która jest godzina?
-Dokładnie 07:00. Pamięta panienka, co obiecała panu William'owi?
-Co?! Dorota dlaczego mnie wcześniej nie obudziłaś?! I tak. Pamiętam. Jak mogłabym zapomnieć..?
Po chwili byłam już wyszykowana i schodziłam na dół na śniadanie. O dziwo zastałam w kuchni swoich rodziców, którzy zawsze o tej porze już są w pracy. Trochę mnie to zaskoczyło...
-Co wy tu robicie?
-O ile wiem mieszkamy, ale już nie długo. Dlaczego jesteś taka zdziwiona? Siadaj i jedz, a potem jedź do szkoły. 
-Dobrze. - Co prawda powiedziałam to ze sztucznym uśmiechem na twarzy. Dzięki kółku teatralnym na które uczęszczałam nie skapnęli się. Teraz mam trochę inne plany. Moja nauczycielka z kółka jest teraz na urlopie i zajęcia są odwołane.
-Dorota wyjdziesz dzisiaj z Karmelkiem? Ja już nie zdążę, a chcę jeszcze podjechać w jedno miejsce. 
-Oczywiście, że wyjdę. Kocham tego pieska.
-Dziękuje ci bardzo. - Rozmowa przy śniadaniu nie była interesująca. Dlatego szybko się wymknęłam z domu. Po drodze do szkoły podjechałam po Kat.
-Hej! Co tam? Rozmawiałaś z Chris'em?
-Hej! Nic takiego oprócz tego, że moi rodzice dzisiaj byli w domu na śniadanie, co było dziwne. Chyba nie zamierzają mnie pilnować i sprawdzać czy wychodzę rano do szkoły. Tak rozmawiałam. Niestety niezbyt długo, bo Dorota zadzwoniła z wiadomością, że Will czeka na mnie w domu.
-Aha. Chyba nie będzie Cię co chwilę sprawdzał. Nie sądzisz?
-Sama już nie wiem. Cece jest przekonana, że Will będzie mi kazał jechać z nimi i że to wszystko nie ma sensu abym się im sprzeciwiała. 
Po paru minutach byłyśmy już na miejscu. I jak widać plotki chybko się rozchodzą...
-Nina! To prawda, że się wyprowadzasz do Nowego Yorku?
-Skąd o tym wiesz? To jeszcze nic pewnego. 
-Dowiedziałam się od Meredith. Wszyscy zdecydowaliśmy, że wyprawimy Ci imprezę pożegnalną w przyszły weekend.
-Aha. Bardzo dziękuje wam, ale nie mogę imprezować. 
-Dlaczego?
-Nie ważne. 
To był news dnia i wszyscy o tym mówili oraz pytali się mnie, czy to prawda.
Niestety sama nie wiedziałam. Mój tato miał zamiar podjąć decyzję dopiero tydzień przed wyjazdem.
Lekcje szybko zleciały, ale ja zamiast prosto do domu pojechałam z Chris'em do niego.
-Chcesz coś do picia?
-Poproszę.
-Może być kawa?
-Tak. - Odpowiedziałam z uśmiechem na ustach.
W tym samym czasie napisałam do Doroty SMSa, że wrócę później i żeby dała mi znać kiedy wracają rodzice. Po chwili dostałam odpowiedź, że powinni dopiero na wieczór wrócić i jeżeli coś się zmieni to mnie powiadomi.
Byłam u Chris'a jeszcze chyba z dwie godziny. Rozmawialiśmy o wszystkim między innymi o tym, co z nami będzie jeżeli będę musiała wyprowadzić się do Nowego Yorku. Po powrocie do domu na szczęście moich rodziców jeszcze nie było.
Dzisiaj był luźny dzień w szkole i zadanie domowe zrobiłam w szkole. Miałam czas wolny dla siebie.
Dużo myślałam nad tą wyprowadzką. Do Nowego Yorku mogę w każdej chwili pojechać kiedy tylko będę chciała. Tak jak w zeszłe wakacje. Ale na stałe? Może kiedyś, ale nie teraz. W tej chwili mam tu szkołę, przyjaciół i chłopaka, którego kocham.
Moje myśli przerwała Dorota, która przyszła sprawdzić, co ze mną.
-Coś się stało?
-Nie. Nic się nie stało. Mam nadzieję, że ojciec zgodzi się abym tu została. Do nich mogę pojechać na wakacje lub na weekend, ale nie na stałe. Przynajmniej nie teraz. Tu mam własne życie. 
-Dobrze wiem o tym. Niestety nic na to nie poradzimy. Wie panienka, gdzie zamierzają kupić mieszkanie panienki rodzice?
-Tak wiem. Kupili apartament na Manhattanie w dzielnicy Upper East Side.
-To tam panienka była w zeszłe wakacje. Prawda?
-Tak. 
Rozmowę przerwał dzwonek do drzwi. Dorota zeszła zobaczyć kto to, a ja w tym czasie sprawdziłam pocztę email i Facebooka. 
-Dorota! Kto to?! - Nie dostałam żadnej odpowiedzi.
-Dorota?!
Po chwili zeszłam na dół zobaczyć, co z Dorotą i kto przyszedł. Odpowiedź czekała na mnie w salonie. Gdy do niego szłam dziwiła mnie cisza. Pies nie szczekał i ani Doroty, ani gościa nie było słychać. 
-Dorota? Gdzie jesteś? Coś się stało? - Ponownie nie usłyszałam odpowiedzi. Powoli zaczynałam się martwić. Jak weszłam do salonu i zobaczyłam, kto przyszedł zamurowało mnie ze zdziwienia. Był to...

1 komentarz:

  1. JAK MOGŁAŚ ?!?!?!?! W takim momencie skończyć rozdział ! niewiarygodne...
    Coś czuję że zaczyna się dziać. Nareszcie ! No nie mogę teraz będę umierać z ciekawości co się stało ! Ughh... Jak możesz tak kończyć ?! JAK ?!
    ...
    Do rzeczy : rozdział dobry. Mało Kat i Chris'a ale jest ok. Trochę zdziwił mnie fakt iż William tym razem wyjątkowo pojawił się na śniadaniu mam nadzieję że nie zamierza ciągle sprawdzać czy Nina aby na pewno chodzi do szkoły.
    Pomysł z przyjęciem pożegnalnym mnie zaskoczył ponieważ wyjazd Niny jeszcze nie jest potwierdzony więc o czym tu mówić.
    No nic zostaje mi tylko czekać na kolejny rozdział. Pozdrawiam i życzę weny ;)

    http://historiadamaris152.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń