sobota, 10 listopada 2012

R.13

Pierwszy raz od dłuższego czasu wstałam szczęśliwa. Nie myśląc o tym, co będzie i co było. 
Byłam na prawdę szczęśliwa. Śniadanie do łóżka i rozmowa z chłopakiem to tylko polepszyło mój humor.
Wstając z łóżka zauważyłam, że dostałam kolejną wiadomość od nieznanego nadawcy o treści: ,,To tajemnica.''  Ten email trochę zepsuł mój nastrój. Po chwili zastanowienia postanowiłam poznać mojego wielbiciela. Z początku myślałam, że to Christopher, ale kiedy rozmawiałam z nim i spytałam o przesyłkę był tak samo zdziwiony jak ja. Mój kolejny trop prowadził do Toby'ego. Chciałam się z nim spotkać, ale jak był potrzebny to nie można było się z nim skontaktować, a jak mam go dość, to nagle jest wszędzie!
Po prawie całym dniu szukania w końcu go znalazłam.
- Hej - przywitałam się podchodząc do niego.
- Cześć - odpowiedział ze zdziwieniem na mój widok.
- Muszę się Ciebie o coś zapytać. 
- Pytaj. - Odpowiedział z zaciekawieniem.
- Czy to Ty wysłałeś mi bombonierkę i różę oraz wiadomości? - Spojrzałam na niego licząc na szczerą odpowiedź.
- Ktoś Ci wysłał czekoladki i kwiatka? Może to ten Twój chłopak? Pytałaś go?
- To nie Ty?! - Odpowiedziałam z odrobiną ciekawości oraz zaskoczenia.
- Nie. Ja bym wpadł na coś bardziej oryginalnego, nie sądzisz? - Zapytał, zerkając na mnie.
- Racja. - Powiedziałam z chwilą zastanowienia. Następnie dodałam - Dziękuje za pomoc. Muszę lecieć. Na razie. - Usłyszałam tylko odpowiedź - Nie ma, za co. 
Po powrocie do domu zastanawiałam się od kogo mógł być ten prezent i nikt mi nie przychodził do głowy.
Na wieczór poszłam z Chris'em do pobliskiej knajpy coś przekąsić i chwilę posiedzieć. Po głowie chodziły mi tylko myśli w stylu: ,,Kto to może być? Jeżeli nie Chris i Toby to kto?".
Kiedy rozmawiałam z chłopakiem zauważyliśmy, że jego brat przyszedł. Rozejrzał się po całym pomieszczeniu jakby kogoś szukał. W tym samym momencie Chris poszedł zamówić kawę i chyba do łazienki, a ja wymieniałam wiadomości SMS z Kat. Nim się zorientowałam jakiś głos szepnął mi do ucha: ,,Podobał Ci się prezent? Zaskoczona?". Kiedy się odwróciłam za mną stał nikt inny jak Ian. Brat mojego chłopaka. Byłam zdziwiona i to bardzo. - Ty? Dlaczego Ty? - Zapytałam.
W tym samym czasie wrócił Chris i spytał: - Co się tu dzieje? 


------------------------------------------------------------------------------------------------------
Chciałam Was powiadomić, że już nie będę zaznaczać na kolorowo rozmów.  Mam nadzieję, że ktoś to w ogóle czyta. Mile widziane są komentarze, bo chce znać Waszą opinię.
Dziękuje. 

piątek, 9 listopada 2012

R.12

Ten sen był naprawdę dziwny. Chwilowo się zastanawiałam, czy to nie był sen na jawie. Początkowo był piękny słoneczny poranek, obudziłam się na jakiejś polanie, niedaleko było można zauważyć piękny dom oraz to, co się wokół niego znajduje. Kiedy wstałam dostrzegłam, że ktoś rozłożył piknik niedaleko mnie, ale nikogo nie widziałam. Udałam się w kierunku tego domu. Był on dalej niż się wydawało, gdy już dotarłam na miejsce przeszłam się wokół całego budynku. Nie zauważyłam nikogo, a następnie weszłam do środka. Wnętrze było przepiękne, można by stwierdzić, że urządziła je kobieta z wyrafinowanym, a zarazem wygodnym stylem. Po prawej stronie był salon z kominkiem, meble były nowoczesne w jasnych kolorach. Na środku pokoju stał szklany stół, a obok niego biała kanapa na przeciw, której stały dwa fotele o tej samej barwie. Następnie skierowałam się w stronę kuchni, która była na końcu korytarza. Jej wystrój był również w jasnym, ale tym razem kremowym kolorze. Nie mogło oczywiście zabraknąć dużego stołu oraz blatu. Na dole jeszcze były z dwa pokoje, ale ja udałam się na górę. Na pierwszym piętrze było można dostrzec trzy pomieszczenia lecz korytarz prowadził jeszcze dalej. Zajrzałam najpierw do najbliższych drzwi, była to sypialnia z książkami i biurkiem, następne drzwi były od łazienki, kolejne również były od sypialni do której tylko na moment zajrzałam, aby sprawdzić, czy nikogo tam nie ma. Postanowiłam pójść dalej korytarzem okazało się, że są tu jeszcze dwie sypialnie oraz kolejne schody prowadzące na poddasze. Chciałam tam zajrzeć, ale drzwi były zamknięte. Postanowiłam zejść na dół. Chwilę później usłyszałam czyjś głos, głos mężczyzny. Wyjrzałam z kuchni na korytarz i po chwili zobaczyłam jego twarz. To był Ian. Brat Chris'a. Moją pierwszą reakcją było zdziwienie, a następnie coś w rodzaju strachu, ale nie trwało to długo ponieważ on szedł w moim kierunku. Rozejrzałam się po pomieszczeniu z nadzieją, że znajdę jakieś miejsce do ukrycia, ale na marne, chwilę później Ian był już w kuchni. Było dla mnie to dziwne, że ucieszył się na mój widok, a po chwili podszedł do mnie i pocałował namiętnie. Nie mogłam się mu oprzeć, ale nagle przypomniałam sobie, że umawiam się z jego bratem i do cholery jasnej co to było, i dlaczego się z nim całuje?! Kiedy zamierzałam się od niego oderwać nagle zadzwonił telefon i się obudziłam.
To była Kat. Chce się dzisiaj spotkać.

***

Długo z nią nie siedziałam. Musiała jeszcze coś załatwić. Rozmawiałam jeszcze w kuchni z Dorotą kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Był to kurier z przesyłką dla mnie. Następnie poszłam do salonu, usiadłam na kremowej kanapie i otworzyłam paczkę. Znajdowała się w niej bombonierka oraz kwiat niebieskiej róży. Myślałam, że z liścika się dowiem od kogo to, ale go nie znalazłam. Chwilę później dostałam SMSa od Chris'a, że nie może dzisiaj się ze mną spotkać. Z kolei poprosiłam służkę o wazon z wodą na ten piękny kwiat i poszłam do siebie. W swoim pokoju rozmyślałam nad snem, paczką. Muszę podziękować Chris'owi za ten prezent. Z myśli wyrwał mnie odgłos drapiących pazur w drzwi od sypialni. Był to nikt inny niż Karmel. Chciał się bawić, więc wyszłam z nim na spacer po okolicy. Wymęczył mnie i to strasznie. Ledwo co oddychałam. Skąd on ma tyle energii? Chwilę posiedziałam na ławce i ruszyłam w stronę domu. Cały dzień nie wiadomo kiedy mi zleciał, a tak na prawdę nic takiego nie robiłam. 
Moi rodzice jednak dzisiaj wrócili. Zbytnio nic nie mówili od powrotu, ani o tym jak było, ani co załatwili. Chyba byli zbyt zmęczeni. Zjedli kolację i położyli się spać. Z Dorotą zastanawiałyśmy się, czy wszystko poszło zgodnie z planem. 
Dostałam email od anonima o treści: Podobał Ci się prezent ode mnie? 
Odpisałam tylko na pytanie, na które chciałam uzyskać odpowiedź: Kim jesteś?

---------------------------------------------------------------------------------------------------------

Wiem, że trochę krótko, ale nie mam zbytnio weny. Mam nadzieję, że ktoś to czyta. 
Proszę o szczere komentarze. 

czwartek, 8 listopada 2012

R.11

Impreza


Jak widać wszyscy z mojego powodu poszli na tą imprezę, która była zorganizowana przez Toby'ego. Odbywała się ona w pobliskiej knajpie. Była ona średnich rozmiarów, a jej wnętrze było w stylu klasycznym. Kiedy weszłam razem z Chris'em wszyscy zwrócili na nas uwagę, ale dla mnie to się nie liczyło. Ważne było, że byłam z nim, z tym którego kocham. W tamtej chwili tylko on się liczył.
Niestety organizator imprezy zepsuł cały czar, podchodząc i mówiąc do nas. Wtedy przypomniałam sobie w jakim celu przyszłam na tą zabawę. W głowie cały czas miałam to, co mówiła mi Blair.
Jak to mówią ..Trzymaj przyjaciół blisko, a wrogów jeszcze bliżej" . Po około dwóch godzinach nawet ja dobrze się bawiłam. Dobrze, że Kat i Chris byli tam razem ze mną. W połowie imprezy zjawił się tajemniczy i nieoczekiwany gość. Tylko nieliczne osoby go znały i jak się okazało mój chłopak też go znał...
-Nie przedstawisz mnie? - Gość zwrócił się do Chris'a, co mnie zdziwiło.
-Nina poznaj mojego brata Ian'a.
-Hej, miło mi Cię poznać. - Co prawda nie byłam pewna swoich słów, ale nie chciałam być nie miła. Wysunęłam nieśmiało dłoń w kierunku nowo zapoznanego chłopaka wymuszając delikatny uśmiech. Chłopak zmierzył mnie z góry do dołu, a na jego twarzy od razu pojawił się szeroki uśmiech po czym uścisnął moją dłoń dodając po chwili.
-Mi również.
Co chwilę zerkałam na Ian'a, ale nie dlatego, że mi się podobał tylko ciągle się na mnie patrzył. Trochę mnie to krępowało jednak przyznam, że miło się robi, gdy mężczyzna ci obcy nie może oderwać od ciebie wzroku, a co jak co, ale Ian brzydki nie jest. Wysoki brunet z zaczesaną grzywą do góry o śniadej karnacji i fioletowych oczach, które mieszały się z czarnym. Styl ubioru miał dość poważny jednak z nutką szaleństwa. Może to wydawać się dziwne, ale było coś w nim, co mnie pociągało. Po minie Chris'a można było zauważyć, że nie jest zadowolony z tego, że jego brat się pojawił, ale nie wiedziałam dlaczego.

Godzina 2 w nocy.

Chris odprowadził mnie do domu. W drodze próbowałam się czegoś dowiedzieć o Ian'ie, ale nie na każde pytanie dostawałam odpowiedź.
-Ile on ma lat?
-22
-Jakie są wasze relacje?
-Nie za dobre. 
-Dlaczego?
-Musimy o tym rozmawiać?
-Jak nie chcesz to nie. Powiesz kiedy będziesz chciał. 
-Nie złość się. Po prostu nie lubię o tym rozmawiać. 
-Dobrze. 
Chwilę później już byłam w domu. W głowie mieszały mi się myśli związane ze zemstą na Toby'm, a jednocześnie ciekawość o co chodzi z Chris'em i Ian'em. Niebawem leżałam w łóżku i zasypiałam.
Sen był dziwny i to bardzo...

środa, 7 listopada 2012

R.10

Wieczór tego samego dnia...
Na dworze była cisza taka jak cisza przed burzą... Nikogo już nie było u mnie w domu. Tylko Dorota i pies, a to dlatego, że ja też wyszłam. Moją jedyną myślą w głowie było to, aby się zemścić na Toby'm. Cały wieczór kręciłam się po okolicy rozmyślając. Jak to mówią ,,Zemsta jest długa i słodka", ale ta będzie, aż przesłodka. Chodząc tak spotkałam po drodze Cleo koleżankę z klasy i dzieciństwa. Jak widać wszyscy już wiedzą, że Toby wrócił i chcą wiedzieć jak zareagowałam na tą wiadomość oraz, co teraz zrobię.
Ludzie po prostu uwielbiają plotkować i zajmować się cudzym życiem.  
Swoją zemstę zacznę małymi kroczkami tak, aby nie zorientował się, że coś jest nie tak. Tylko muszę powiadomić o tym poszczególne osoby, aby nie wyszły z tego niepotrzebne komplikacje. Zaczynając chyba od Kat. 
Tak wyszło, że nawet nie wiem kiedy wybiła północ na zegarze w centrum. Dziwnym trafem z wybiciem zegara pojawił się nie kto inny jak cel mojej zemsty. Szczerze to miałam nadzieje, że to kto inny.
-Taki ktoś jak Ty nie powinien chodzić sam w środku nocy. 
-A to znowu Ty.
-Spodziewałaś się kogoś innego? 
-Żebyś wiedział. 
-Niech zgadnę rozmawiałaś z małą Kat i wszystko Ci wypaplała jak na spowiedzi. 
-Bystry jesteś. 
-Więc?
-Ja, Ty i Kat?
-Tak.
-Zgodzę się, ale pod kilkoma warunkami.
-Jakimi?
-Ty ją organizujesz, a ja razem z Kat nie mamy nic z tym wspólnego. Zapraszasz wszystkich znajomych. A i ja nie przyjdę sama tylko z kimś.
-No dobra. Z kim Ty chcesz przyjść?
-Zobaczysz. 
Następnie poszłam w kierunku swojego domu. Po drodze rozesłałam do wszystkich SMS'y z zaproszeniami na imprezę, której organizatorem jest Toby dla pewności, że się pojawią. Do Chris'a i Kat też wysłałam zaproszenie z tą różnicą, że do Kat dopisałam ,,Mój plan zaczyna się od imprezy. Mam nadzieję, że się pojawisz.".
Gdy już doszłam ujrzałam stojącego pod moim domem Chris'a, co trochę mnie zdziwiło, że o tej porze przyszedł.
-Hej, co tu robisz o tej porze? Myślałam, że zobaczymy się dopiero jutro.
-Chciałem z Tobą porozmawiać, ale jak byłem wcześniej to Cię już nie było, a gdy dostałem twojego SMS'a postanowiłem jeszcze raz zajrzeć. 
-Aha. Wejdź. Muszę Ci o czymś powiedzieć. 
-Ja również muszę Tobie o czymś powiedzieć. Może Ty zacznij. 
-Na tą imprezę musisz pójść ze mną... - Powiedziałam mu o, co chodzi z tym SMS'em oraz, co zamierzam zrobić. Nie był z tego zadowolony.
-A Ty o czym chciałeś porozmawiać?
-Mój brat przyjechał. 
-To chyba dobrze, prawda?
-Niezupełnie. Ja i mój brat od bardzo dawna nie jesteśmy w przyjacielskich stosunkach. 
-Mogę spytać dlaczego?
-Tak, ale nie mam ochoty teraz o tym rozmawiać. Może następnym razem. 
-Więc, dobrze. Zostajesz na noc, czy wracasz do siebie? Moi rodzice wracają najprawdopodobniej w środę. 
-Nie wiem, czy to dobry pomysł. 
-Położysz się obok i przytulisz mnie, i pójdziemy spać, a rano obudzisz się koło mnie, a ja obok Ciebie. Może jednak?
-No dobrze. Jak chcesz. 
Leżąc w łóżku jeszcze długo rozmawialiśmy między innymi o mojej i zarazem jego przeszłości oraz o jego bracie. Wiem jak na razie tyle, że ma na imię Ian i jest starszy. Nim się zorientowaliśmy już spaliśmy. Jednym słowem to był trochę ciężki dzień. Początek zaczął się miło, ale potem było, co raz gorzej.
Poniedziałek również za dobrze się nie zapowiadał.
Szkoła nawet szybko zleciała, ale reszta dnia ciągnęła się tak jakby miała trwać wieczność.
Zaczynając od imprezy. Wszyscy się mnie pytali, czy na nią idę. Wyszło tak, że prawie wszyscy szli ze względu na mnie. Następnie rozmawiałam z Kat i Chris'em. W momencie, gdy przekroczyłam próg domu zadzwonił telefon. Był to nikt inny jak tato. Dzwonił, aby się spytać, czy coś chcę z Nowego Yorku.
Gdy skończyłam z nim rozmawiać wpadł mi pomysł, aby zadzwonić do mojej kuzynki Blair z Nowego Yorku to mistrzyni w intrygach może mi pomóc z Toby'm.
I tak się stało, zadzwoniłam do niej.
-Hej Blair! Co u Ciebie słychać?
-Hej! A wszystko dobrze się układa. Nadal jestem z Chuck'iem. A u Ciebie, co słychać?
-Z jednej strony wszystko dobrze, a z drugiej mam problem. 
-A co się stało?
-Toby wrócił i chce, aby wszystko było po staremu, i nie daje mi oraz moim znajomym spokoju. Między innymi dzwonie w tej sprawie. Potrzebuję twojej pomocy. 
-Jasne. Pomogę jak tylko mogę. O co chodzi?
-Nie znam lepszej osoby w knuciu intryg. Chcę się zemścić i mam nadzieję, że mi pomożesz.
-Dobrze. Podjęłaś już jakieś kroki?
-Tak. Dzisiaj jest impreza organizowana przez niego na którą idę z Chris'em.
-Aha. No dobrze. Mam pewien pomysł...

wtorek, 6 listopada 2012

R.9

Hmm... Pobudka obok Chris'a. Tak, by mogło być codziennie.
Jeszcze dobrze nie otworzyłam oczu, gdy usłyszałam nagłe pukanie do drzwi mojego pokoju. To był nie kto inny niż Dorota. Nie zamierzałam otwierać, ale musiałam. 
-Dorota, co ty wyprawiasz? Obudziłaś mnie. Co się stało?
-Rodzice panienki dzwonili, aby powiadomić nas, że zostaną trochę dłużej w Nowym Yorku. Do środy wrócą. 
-Aha. Coś jeszcze?
-Listonosz był i zostawił list dla panienki. 
-Dobrze. Przygotuj śniadanie za pół godziny zejdziemy.
-Dobrze.

W pokoju...
-Już się obudziłeś?
-Tak. Już dawno, ale nie chciałem Ciebie budzić, dlatego nie wstawałem. 
-Oh... No widzisz. Zrobiła to Dorota. Rodzice zostają dłużej w Nowym Yorku i za pół godziny będzie śniadanie. 

Kuchnia...
-Hmm... Co tak ładnie pachnie? 
-Świeżo zaparzona kawa, jajka na bekonie, naleśniki, sok pomarańczowy oraz muffinki.
-Wygląda smakowicie. Zaraz zasiądziemy do stołu, tylko muszę wyjść z psem.
-Nie musi panienka ja już to zrobiłam, gdy jeszcze spaliście.
-Aha. To siadajmy.


***


-Witam! Gdzieś się spieszysz? 
-Co Ty tu do diabła robisz?! Czego chcesz?!
-Ty też? Serio?
-Co?
-Nina też nie najlepiej mnie powitała. Co z wami? 
-Ty się jeszcze pytasz co?! To szczyt wszystkiego! Zostaw nas wszystkich w spokoju i wracaj tam skąd przyjechałeś!
-Nie mam takiego zamiaru. Przynajmniej teraz. Mam zamiar tu zostać przez jakiś czas. Może urządzimy jakąś imprezkę? Ja, ty i Nina.
-Nie ma mowy!!! Zostaw nas! 
Coś czuję, że będą same kłopoty z jego powrotu. 


***

-Hej, nie zgadniesz gdzie jestem. 
-Zgaduje, że wróciłeś. 
-Tak i mam do Ciebie interes. Spotkamy się tam, gdzie zawsze.
-Jasne. Powiesz mi, o co chodzi?
-Kiedy się spotkamy. To nie jest rozmowa na telefon.
-Ok. To za godzinę tam, gdzie zawsze.
-Jasne.

***

Dwie godziny po śniadaniu. Dzwoni telefon, a to nie kto inny jak...
-Halo?
-Nina?
-Tak. Mama? Dlaczego dzwonisz? Coś się stało?
-Czy musi się coś stać, abym mogła zadzwonić do mojej córki, która jest ponad 800 mil od rodziców?
-Nie...
-Jak sobie radzisz? Nie wpakowałaś się w żadne kłopoty? Mam nadzieje, że nie zbliżasz się do Toby'ego. 
-Dobrze. Nie wpakowałam się i nie pierwszy raz zostaje sama z Dorotą w Atlancie, więc nie ma, co się przejmować. Nie zbliżam się do niego. Najchętniej chciałabym, aby całkiem zniknął z mojego życia. Nie martw się. Poradzimy sobie.
-Dobrze. Pa.
-Pozdrów wszystkich. Pa.
...
-Coś się stało?
-Nie. Po prostu mnie kontroluje...
Rozległ się nagły odgłos dzwonka do drzwi. Była to Kat. Było widać po niej, że coś jest nie tak.
-Kat? Co się stało?
-Od czego zacząć?
-Od początku.
-Matt został pobity. Toby mnie dzisiaj zaczepił i chciał zorganizować imprezę z nami.
-Kto pobił Matt'a i jaką imprezę?
-Nie wiem. Podejrzewam, że któryś z kolesi Toby'ego. Taką jak kiedyś.
-On chyba nigdy nie da mi spokoju. Muszę porozmawiać z Matt'em. Gdzie jest?
-W szpitalu... Mam przeczucie, że Toby tak łatwo nie odpuści. Na pewno nie dopóki Ty nie zrobisz czegoś...
-O nie! Po moim trupie. Pożałuje tego, co zrobił i wróci tam skąd przyjechał. 
-Co masz na myśli?
-Nie wie z kim zadarł, a może i wie... Stara Nina wróciła. Przynajmniej jej część i zamierza się zemścić.
-Chyba nie zamierzasz zrobić czegoś głupiego? Odpuść. On w końcu zostawi nas w spokoju.
-To zaszło już trochę za daleko. Chciał pogadać, to pogadamy, ale na moich warunkach.
-Tylko nie zrób niczego głupiego. Jaki masz plan?
-Zobaczysz, ale nikt nie może się o tym dowiedzieć. Jasne?
-Jasne. 

poniedziałek, 5 listopada 2012

R.8

Nareszcie piątek! Moi rodzice dzisiaj wyjeżdżają i będą dopiero w niedzielę wieczorem. Zostaję sama z Dorotą. Muszę powiedzieć Will'owi i Cece, aby odwiedzili Blair jest ona moją starszą kuzynką. Mieszka w tej samej dzielnicy, co moi rodzice będą za nie cały miesiąc. Ma ona bogatych rodziców. Ciocia ma własną linię ubrań, a wujek szczerze mówiąc nie wiem czym się zajmuje. Chociaż mieszkają oni w Nowym Yorku to i tak utrzymuję z nimi częste kontakty. 
Dzisiaj miałam mało lekcji. Po szkole planowałam spotkać się z Chris'em, ale jak na razie na przeszkodzie stanęło mi jedynie to, że w czasie mojego powrotu do domu spotkałam nikogo innego niż Toby'ego. 
Nie mogłam się od niego uwolnić przez prawie całą godzinę. Zawsze, gdy chciałam skręcić w innym kierunku on podążał za mną i cały czas mnie zaczepiał oraz mówił, że chce porozmawiać.
Ja go spławiałam, aż doszłam do wniosku, że to nie ma sensu ponieważ on i tak mi nie da spokoju.
W końcu zgodziłam się z nim porozmawiać chociaż wcale nie byłam zainteresowana tym, co ma mi do powiedzenia. 
-Nadal zamierzasz mnie unikać? Chcę pogadać. 
-Tak zamierzam, ale ja nie chcę z Tobą gadać. Nie rozumiesz tego?!
-Nie, nie rozumiem. Chcę aby było tak jak kiedyś.
-Co?! Czyś ty zdurniał?!
-Nie. Nie mów mi, że ty tego nie chcesz.
-Nie chcę. Gdybym mogła wymazałabym tą część mojego życia z pamięci.
-Kim jest ten facet, z którym się widujesz?
-Nie twoja sprawa! Skąd ty w ogóle wiesz, z kim ja się widuję?! Czyś byś mnie śledził?
-Po prostu wiem. Czy to ważne skąd... Dlaczego mi to robisz? Co? Dlaczego nie dasz mi wszystkiego naprawić?
-Ja Ci robię? Nie żartuj sobie ze mnie! Pewnych rzeczy nie da się naprawić. Po co ty w ogóle tu wróciłeś?
-Do Ciebie.
-To masz problem, bo ja nie chcę Ciebie w moim życiu.
-Zobaczymy... Jeszcze zmienisz zdanie.
-Nigdy Ci się nie uda mnie przekonać. - Po tych słowach od razu odeszłam i skierowałam się w kierunku domu. Po drodze zadzwoniłam do Chris'a i poprosiłam, go aby przyszedł do mnie. 
W ciągu piętnastu minut znalazłam się w domu i na wejściu zapowiedziałam Dorocie, aby nie wpuszczałam Toby'ego oraz to, że Christopher za chwilę tu będzie.
W między czasie zadzwoniła Kat. Opowiedziałam jej o sytuacji z Toby'm.
-Żartujesz? Musisz o tym powiedzieć Chris'owi. Może on coś na to poradzi.
-Ciekawe, co. Może będzie mnie pilnował i wszędzie ze mną chodził? Nie sądzisz chyba, że Toby coś mi zrobi?
-Nie, nie sądzę, ale kto wie, co mu wpadnie do głowy. Jak coś to dzwoń. Ja muszę kończyć. Pa.
-Ok. Pa.
Po zakończeniu rozmowy z Kat przyszedł Chris. Chwilę się wahałam, ale opowiedziałam mu o tym, co się stało. Długo rozmawialiśmy, nawet nie wiadomo kiedy nastała nas północ.
-Możesz zostać. Moich rodziców nie ma.
-Lepiej pójdę.
-Mówię poważnie. Zostań.
-Jesteś pewna?
-Tak. Nigdy nie byłam bardziej pewna niż teraz. 

sobota, 3 listopada 2012

R.7

Był to Toby. Moja przeszłość wróciła, a miałam nadzieję, że tego nie zrobi. Może ta przeprowadzka jednak nie jest taka zła? 
Hmm... Od czego by tu zacząć. Jakiś rok lub dwa lata temu byłam koszmarna. Cały czas opuszczałam szkołę, paliłam, jarałam i robiłam jeszcze wiele innych rzeczy o których nie chcę wspominać. Przyczyną tego wszystkiego był oczywiście Toby. Przez ten okres nie słuchałam nikogo nawet Kat. Było ze mną źle i to bardzo, tak źle, że pewnego razu wylądowałam w szpitalu reanimowana po narkotykach. W tamtej chwili postanowiłam z tym skończyć. Toby również po tamtym incydencie wyjechał do rodziny i nie dawał znaku życia, aż do teraz. Po co on przyjechał? 
-Co ty tu robisz?!
-Ciebie też miło widzieć. 
-Ja mówię serio, co tutaj robisz?
-Stęskniłem się za tobą.
-Ta jasne. 
-Tak trudno Ci w to uwierzyć?
-Tak. Dziwisz mi się? Odkąd byłam w szpitalu przez Ciebie nie dałeś znaku życia! Od tak sobie wyjechałeś i nawet nie sprawdziłeś jak się czuję, i czy wszystko ze mną okej. 
-Wiem. Spanikowałem. Nie możesz być o to zła. 
-Mogę i jestem. A teraz wynoś się z mojego domu i nigdy tu nie wracaj! Nie chcę Cię widzieć na oczy i  mieć w swoim życiu! Jasne?! 
-Żartujesz?
-Nie. Jestem seryjnie poważna. Wynoś się! 
-Dobrze, dobrze. Już wychodzę, ale jeszcze się odezwę. 
-Mam nadzieje, że nie. 
Zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem i to dosłownie.
-Dlaczego go tutaj wpuściłaś?!
-Nie wiedziałam, że to on. Gdybym wiedziała to bym nie otwierała tych drzwi. Dobrze się panienka czuje?
-Tak. Nie. Nie wiem. Muszę się położyć, a i nikomu nie mów o tym, co tu zaszło.
-Dobrze. 
Poszłam do swojego pokoju i się położyłam. Miałam nadzieję, że szybko usnę i tak się stało. 
Niestety obudził mnie telefon w środku nocy. Dzwonił ktoś z nieznanego numeru. Okazało się, że to Toby. Myślałam, że mnie zaraz coś trafi. Jak tylko usłyszałam jego głos w słuchawce od razu się rozłączyłam. Chciałam jak najszybciej zapomnieć o tym dniu i pójść spać. Jutro muszę iść jeszcze do szkoły, a weekend planuję spędzić tylko z Chris'em. Jak ja mam mu powiedzieć o Toby'm? 

Poranek. 06:00

Mój budzik dzisiaj był wyjątkowo głośny, a zarazem skuteczny. Na telefonie miałam chyba z dziesięć nieodebranych połączeń. Dzisiaj nie miałam ochoty nigdzie wychodzić, ale niestety musiałam. Szkoła na mnie czeka. Moi rodzice dzisiaj na całe szczęście nie byli obecni na śniadaniu. Słyszałam coś, że podobno mają polecieć na weekend do Nowego Yorku załatwić coś w związku z mieszkaniem.
W drodze do szkoły miałam tylko nadzieję, że nie natknę się na Toby'ego. Cały dzień się dzisiaj ciągnął.
Rozmawiałam z Kat...
-Hej! Coś się stało? 
-Tak i ma na imię Toby.
-Co? To ten, o którym myślę?
-Tak. 
-Czego chciał?
-Nie wiem jak spytałam, dlaczego wrócił to powiedział, że się stęsknił, a ja go wyrzuciłam z domu. Potem jeszcze dzwonił do mnie parę razy jak spałam.
-Powiedziałaś o tym Chris'owi?
-Nie. Jeszcze nie. Nie wiem jak mam mu o tym powiedzieć. 
-Najlepiej zacznij od samego początku. Tylko musisz być całkowicie z nim szczera,
-Wiem. Powiedz mi, co ja bym bez Ciebie zrobiła?
-Nie wiem.
 Pod koniec lekcji porozmawiam z Chris'em, a następnie z Dorotą i ojcem.

***

-Cece już zdecydowałem o tym czy nasza córka pojedzie z nami. Wiem, że miałem zrobić to tydzień przed naszym wyjazdem, ale zrobiłem to dzisiaj.
-To znaczy, że z nami jedzie, tak?
-Nie. 
-Co?!! Jak to nie? Sądziłam, że nie zgodzisz się na ten idiotyczny pomysł. 
-To źle myślałaś. Przemyślałem to i tak będzie lepiej. Skończy tutaj szkołę i jeżeli będzie chciała to przeniesie się do Nowego Yorku, a jak nie to zostanie tutaj. Niedługo skończy osiemnaście lat i będzie pełnoletnia, więc pozwólmy jej samej zacząć decydować o swoim życiu.
-To jest nadal mała dziewczynka, którą trzeba się zająć. Nie pamiętasz już, co ona wyprawiała z tym całym Toby'm?! Dopiero po wizycie w szpitalu się zmieniła. Co jeżeli ponownie zacznie się tak zachowywać? Co wtedy zrobisz? Co?
-Nie przesadzaj to było dwa lata temu. Teraz jest mądrzejsza i wie, co robi. W dodatku jest Dorota, Kat i Chris. Oni się nią zajmą zobaczysz. Za bardzo się przejmujesz. Zaufaj jej! To w końcu twoja córka.
-Dobrze. Zobaczymy. Jak chcesz. Niech tutaj zostanie, ale słyszałam, że Toby wrócił i podobno ma zostać na dłużej. Oby nie wyszły z tego jakieś kłopoty. Mam nadzieję, że masz rację. 

***

-Hej, Chris! Możemy porozmawiać?
-Hej, Tak możemy, a o czym?
-Zobaczysz. Spotkamy się u Ciebie po szkole?
-Tak, jasne. Do zobaczenia.
-Pa. - Pocałowałam, go na pożegnanie i poszłam do samochodu. 
Po powrocie do domu od razu poszłam do siebie, aby zostawić rzeczy, a następnie poszłam do kuchni, gdzie zastałam Will'a.
-Coś się stało?
-Dlaczego od razu miało by się coś stać? Nie mogę siedzieć w kuchni?
-Nie. Nie to miałam na myśli. Tylko po prostu masz taką minę, że aż strach się zapytać, co się stało.
-Och... Możesz usiąść? Musimy porozmawiać. 
-Tak, jasne. Tylko nie za długo ponieważ już się umówiłam i nie mam za bardzo czasu. 
-Oczywiście. Chciałem porozmawiać o twoim zostaniu tutaj.
-Już podjąłeś decyzję? 
-Tak.Postanowiłem, że...
-Że? Możesz to powiedzieć?
-Tak. Postanowiłem, że możesz tu zostać z Dorotą.
-Dziękuję Ci!!!! Jesteś najlepszy!!!
-Jest coś jeszcze. Masz do nas dzwonić i nas odwiedzać oraz twoja mama powiedziała mi, że Toby wrócił i mam nadzieję, że nie masz z nim nic wspólnego. 
-Wiem o tym, że wrócił i gdy tylko go zobaczyłam od razu, go wyrzuciłam i powiedziałam mu, że nie chcę go znać. 
-To dobrze i mam nadzieję, że tak pozostanie. Ufam Ci i chcę, aby tak pozostało. Jeżeli mnie zawiedziesz przeprowadzasz się do nas do Nowego Yorku. 
-Dobrze. Mogę już iść? Umówiłam się z Chris'em. Muszę mu powiedzieć o Toby'm i o tym wszystkim. Życz mi powodzenia. Pa.
Po trzydziestu minutach byłam już u niego. 
-Hej!
-Hej! Możemy porozmawiać na osobności?
-Tak. Chodź do mnie. 
-Mam nadzieję, że to, co Ci powiem nie zmieni nic między nami. 
-Coś się stało?
-Hmm... Moja przeszłość wróciła i ma na imię Toby. Może lepiej usiądź, bo to trochę zajmie. 
Jakieś dwa lata temu byłam z chłopakiem o imieniu Toby. Był i jest to chłopak, który powinien się nazywać "kłopot". Przez niego wpadłam w złe towarzystwo. Zaczęły się ciągłe wagary, picie alkoholu, jaranie oraz kłopoty z prawem. Ja nic nie robiłam, ale to nie miało znaczenia, bo o wszystkim wiedziałam. Przez ten okres nikogo nie słuchałam i miałam kłopoty. Pewnego razu po imprezie zabrała mnie karetka i byłam reanimowana oraz zrobili mi płukanie żołądka. W tamtej chwili życie przeleciało mi przed oczami, a Toby wyjechał i nigdy więcej się nie pojawił, ani nie odezwał, aż do wczoraj. Był u mnie wieczorem, ale od razu go wyrzuciłam. Nie chcę mieć nic z nim wspólnego, ani z tamtym życiem. Co ja mam teraz zrobić?
-Dobrze, że mi o tym powiedziałaś. Coś wymyślimy. Razem.
-Cieszę się, że powiedziałeś "razem". Och... Zapomniałabym. Rozmawiałam z Will'em i zostaję w Atlancie. 
-To fantastycznie.
Następnie siedzieliśmy we dwoje jeszcze chyba z trzy godziny i rozmawialiśmy. Późnym popołudniem Chris odprowadził mnie do domu i chwilę jeszcze posiedział u mnie, a potem poszedł. Ja po całym tym dniu poszłam spać od razu po jego wyjściu.