środa, 31 października 2012

R.3

Rano...

Dzisiaj z małą trudnością wstałam. Gdyby nie Dorota to bym zaspała. Po wstaniu czekało mnie szybkie wyszykowanie się do szkoły i droga do niej.
W dzisiejszym dniu lekcje ciągnęły się w nieskończoność. Myślałam, że nigdy się nie skończą, 
Na wychowaniu fizycznym nie ćwiczyłam powiedziałam, że jestem niedysponowana, co z resztą było prawdą. Pani nie była zadowolona, ale ja się tym wcale nie przejęłam. Myślałam, że spotkam Kat i będę mogła z nią porozmawiać, ale niestety nie widziałam jej cały dzień.
W dodatku pokłóciłam się z Chris'em o byle co. Mam dzisiaj zły dzień.
Po powrocie do domu czekała na mnie mama w kuchni. Jak spytałam się Doroty o co chodzi to jedyne, co się dowiedziałam to, to, że odkąd mama wróciła z pracy nie odezwała się ani słowem.
Miałam jedynie nadzieję, że jest w dobrym humorze i nie będzie żadnych kłótni między nami. 
Po wejściu do kuchni zostało mi tylko wskazane, że mam usiąść przy stole koło niej.
Przez chwilę panowała cisza. 
Następnie mama rozpoczęła rozmowę. Zaczęło się od pytań jak mi idzie w szkole, jak się czuje i co się akurat u mnie w życiu dzieje. Na każde z nich odpowiadałam spokojnie. 
Odpowiedzi padały kolejno:
-Dobrze.
-Nieźle.
-Hmm... Kat się do mnie nie odzywa i nie wiem dlaczego, a na dodatek dzisiaj pokłóciłam się z chłopakiem. Tak po za tym to nic.
Usłyszałam tylko odpowiedź, że o tym za chwilę porozmawiamy. Po chwili zaczęła się poważna rozmowa na temat tego jak mi się podoba w Atlancie, czy chciałabym się wyprowadzić. Na początku nie wiedziałam do czego ta rozmowa zmierza, ale po chwili zaczęłam się domyślać. Przez jakiś czas się nie odzywałam gdy nagle zaczęłam zadawać pytania.
-O co chodzi? Chcecie się wyprowadzić stąd? Ja dopiero zaczęłam rok szkolny i zamierzam go tutaj skończyć!
Moja mama tylko odpowiadała krótkimi zdaniami.
-Możliwe, że twój tato dostanie awans w pracy i będziemy musieli się przenieść do Nowego Yorku. Możliwe, że na stałe.
Moja reakcja nie była dla mamy zadowalająca.
-Kiedy chcecie się wyprowadzić?
-Pod koniec tego miesiąca.
-Nie ma mowy! Ja nigdzie się nie wyprowadzam, Zostaję tutaj i kończę szkołę!!
-To nie możliwe. Po pierwsze nie jesteś pełnoletnia i nie możesz zostać sama, a po drugie nie zgadzam się na to. Jedziesz z nami.
-Siłą mnie tam nie zaciągniesz. To nie fair! 
Wstałam gwałtownie i wyszłam z domu trzaskając drzwiami. 
Wybrałam się na długi spacer. 
To najgorszy dzień w moim życiu! Nie mam zamiaru się wyprowadzać stąd. Niech wybiją sobie to z głowy. Ja zostaję w Atlancie. 
-Muszę odreagować. Jak pójdę na imprezę to nic się nie stanie.
Sięgnęłam po telefon do kieszeni w spodniach, a następnie zadzwoniłam do jednego chłopaka z klasy, który organizuje dzisiaj imprezę podczas nieobecności rodziców. Tylko zapowiedziałam mu, że zaraz będę.
I tak się stało. Pierwsze, co to udałam się po alkohol. Myślałam tylko o tym aby się upić i nie przejmować się tym wszystkim. Udało mi się to zrobić. Po trzech godzinach i wypitych dwóch butelkach koniaku i wódki oraz po wypiciu około dziesięciu piw. Później już tylko pamiętam dalszy taniec i picie.
Gdy schodziłam z parkietu zobaczyłam Chris'a był z Kat, a mnie wmurowało.
Nie miałam ochoty z nimi rozmawiać, ale byłam tak wstawiona, że nie zdążyłam się ukryć przed nimi.
Jak do mnie podeszli to się zaczęło od gadki "Co ty do cholery jasnej wyprawiasz?! Zwariowałaś?!"
Moja odpowiedź była jednoznaczna ze słowem "Tak" Następnie to ja zadawałam im pytania.
-Skąd wiecie, że tu jestem?! Po co przyszliście? Kolejne pytanie skierowałam do Kat
-Dlaczego mnie unikałaś i się do mnie nie odzywałaś?! Nie czekając na odpowiedź poszłam po dolewkę, którą wypiłam duszkiem. Kolejnej niestety nie zdążyłam, bo mój chłopak razem z moją przyjaciółką zabrali mnie do domu, a konkretnie to Chris wziął mnie na ręce i wyniósł.
Miałam zamiar tam wrócić, ale nie udało mi się to. 
Całą drogę do domu milczałam, a oni tylko zadawali mi pytania w stylu "Dlaczego to zrobiłam?", "Co mi odbiło?". Przed samym domem jedyne słowa jakie wypowiedziałam to takie, że wyprowadzam się do Nowego Yorku i po nich od razu weszłam do domu. 
W drzwiach powitała mnie Dorota, która zaprowadziła mnie do pokoju tak, aby rodzice się nie dowiedzieli, że jestem pijana. 
Następne, co pamiętam to moje łóżko.

wtorek, 30 października 2012

R.2

Lekcje w szkole szybko zleciały. Po powrocie czekałam na wiadomość od Kat, ale na marne.
W między czasie po odrobieniu lekcji byłam z Chris'em i z moim psem Karmelkiem. Nazwałam go tak ze względu na kolor sierści na spacerze, 
Byliśmy przez całe popołudnie na dworze wybraliśmy się do lasku, parku i nad wodę. Karmelek był zadowolony, a ile się nabiegał. 
Czas nam bardzo szybko zleciał. Po powrocie do domu czekało mnie czyszczenie psa, a dokładnie to jego sierści. Przyznam, że chwilę mi to zajęło, ale jakoś mi się udało. Nasza gosposia Dorota cały czas mnie pouczała co i jak należy zrobić. Nie zawszę jej słuchałam, ale i tak doceniam to, że chciała mi pomóc.
Po zmroku rodzice wrócili z pracy. Byli na tyle zmęczeni, że nic już nie jedli tylko się wykąpali i poszli spać.
Ja nie mogłam przez pół nocy spać. Przewracałam się z jednej strony na drugą. 
Przez te godziny kiedy nie spałam i leżałam w łóżku przeplatało mi się tysiące myśli między innymi związanych z Kat i z tym co się stało. 
Nawet nie wiem kiedy zasnęłam...

R.1

Pobudka 6:45
Och! Czas do szkoły. Muszę się szykować. 
Jak każdego ranka wstałam, poszłam do łazienki, ubrałam się, uczesałam się i umalowałam.
Zeszłam na dół. Nikogo nie zastałam oprócz mojego psa, który dał mi wyraźnie znać, że chce iść na dwór. 
Wyszłam z nim na chwilę i po powrocie pojechałam do szkoły.
Kawa na śniadanie i pieniądze na lunch. Ok. Czas do szkoły...
Szkoła...
Dzisiejszy dzień był jakiś inny, miałam takie dziwne wrażenie, że coś się stanie, tylko pytanie: "Co?"
Idąc szkolnym korytarzem do swojej szafki, natknęłam się na Chris'a:
- Hej! - powiedziałam z lekkim uśmiechem na twarzy, usłyszałam odpowiedź:
- Hej! - i po chwili mnie pocałował.
 Po namiętnym pocałunku zapytał:
- Co tam? - a ja bez chwili zastanowienia odpowiedziałam, że to, co zwykle.
Zostawiłam w szafce swoje rzeczy, wzięłam książki na lekcje i poszłam pod salę, po drodze wydawało mi się, że widziałam Kat, ale nie byłam pewna, więc poszłam dalej.
Zadzwonił dzwonek na lekcję. Dzisiejsza lekcja była nudna, przynajmniej dla mnie, nie miałam najmniejszej ochoty dzisiaj siedzieć w szkole, ale nie miałam innego wyjścia.
Po lekcji wzięłam telefon i zaczęłam szukać numeru Kat w książce telefonicznej, napisałam SMSa do niej o treści:
 Musimy pogadać. Spotkajmy się po szkole. Odezwij się.  - Nina

poniedziałek, 29 października 2012

Wstęp

Mam 17 lat. Jestem typową nastolatką i tak jak każda dziewczyna mam swoje problemy.
Mieszkam w dużym domu z rodzicami i moim psem.
Chodzę do pobliskiej szkoły, do liceum. Moja przyjaciółka to Kat. Znam ja chyba od zawsze, ale ostatnio nasze relacje się ochłodziły. 
Dobrze się uczę chociaż chwilami bazuje na samych trójkach.
Moi rodzice pracują, w większości całymi dniami lub na zmiany.
Z lekka opiszę jak wyglądam: mam brązowo-czarne włosy, piwne oczy, wysportowaną sylwetkę i zdrowy styl życia.
Mój chłopak ma na imię Chris... Christopher. Jest wysoki, szczupły i przystojny. Ma krótkie brązowe włosy i zielone oczy. Wydaje się poważny i smutny, ale za to ma ujmujący uśmiech.
Poznałam go niedawno, bardzo niedawno... Na początku tego roku szkolnego, ale czuję, że przy nim mogę być sobą.
Moi rodzice hmm... Mama jest ładną, miłą, opiekuńczą i wyrozumiałą osobą. Pochłania ją praca, ale zawsze, gdy tego potrzebuje jest przy mnie i ma dla mnie czas. Z wyglądu ma cechy podobne do mnie np. kolor włosów i oczu, wzrostem również jesteśmy podobne. Tato jest tak samo opiekuńczy jak mama, dużo pracuje, ale ma czas dla mnie i mamy. Wygląd cechuje go, tak jak w większości przypadkach każdego mężczyznę, brązowe włosy i oczy, szczupły i wysoki.
Mój pies hmm... dostałam go, gdy miałam 15 lat, jest on rasy Cocker Spaniel'a, kolor maści podchodzi pod karmel, no może trochę ciemniejszy. Ma około 2 lat i pełno energii.